Początek Przygody

-Tym że ja mam władzę,ale skoro nie wierzycie swemu władcy jeden z was może pójść sprawdzić co u znahora,a reszta zostanie i będzie się dobrze bawić-odpowiedział spokojnie.

"Zielarz oburzony wstaje i mówi"
- Idę do znachora udowodnić, że to nie on jeżeli tak będzie cała prawda wyjdzie na jaw o twoim nadużyciu władzy.
" Udał się w stronę drzwi do znachora odwracając się plecami do tyrana"

-Dobrze...a co do reszty.Mam dla was propozycję. Pracujcie dla mnie.Zapewnie wam wszystko co będziecie chcieli,tylko powiedzcie mi jeszcze co dał wam znahor.-powiedział dalej uśmiechnięty baron

Informacje potrzebne do rozwiązania tej sprawy. - burknął górnik siadając. - Powiedział nam jakie objawy miały dzieci przed zniknięciem itp. Później przyszliśmy mu tylko powiedzieć że już po wszystkim aby staruszek nie musiał się martwić.

"Zielarz po wyjściu z zamku pobiegł do domu po nóż i udał się jak najszybciej do Veltra dowiedzieć się co się stało i czy strażnicy zostali zabici czy może złapani i związani. Ma nadzieje, że to ta druga opcja, ale najbardziej martwił się o znachora."

-mhm a po wszystkim?Nic wam nie dał?-zapytał przeszywajac wzrokiem górnika.

Kiedy zielarz dotarł zauważył że przed domem panuje spokój,a w oknie chaty widać światło.

"Stefan podchodzi do drzwi i puka do drzwi trzy razy"

Zielarz czekał chwile lecz nikt nie otworzył.

Chciał nas poczęstować obiadem za zdjęcie mu problemów z głowy ale przybył wtedy twój posłaniec więc aby się nie spóźnić odmówiliśmy i poszliśmy się przygotować na przyjście tu. - odparł ze spokojem górnik.

"Zielarz otwiera drzwi powoli i wchodzi do środka używając słów"
- Veltrze przepraszam, że nachodzę, ale mam pytanie...

Zielarz wchodząc nie ujrzał Veltra ale martwe ciało bez rąk i głowy,następnie spojrzał w lewo i ujrzał 3 ciała naszpikowane strzałami,każde ciało miało w sobie około 30 strzał,później spojrzał w prawo i ujrzał ciało nadziane okiem na noge od stołu i z połamanymi nogami.

"Stefan z wrażenia przypatruje się czy to na pewno są strażnicy i czy na ziemi nie leży miecz bo uważa, że nożem nic nie wskóra tutaj i udaje się na tyły domu, ponieważ było tylko pięć ciał, a baron mówił o sześciu strażnikach, modły o drugą opcję jednak nie zostały wysłuchane."

Na środku pomieszczenia leżał miecz,zielarz schylil sie po niego i poczuł że coś ciepłego skapło mu na kark.

"Zielarz odruchowo ręką dotknął karku, sprawdził co mu na kark spadło i powoli odwracał wzrok w stronę sufitu"
- Co to było, co tu się wydarzyło? - "mówi sam do siebie"

Spoglądając na rękę ujrzał czerwony płyn "To chyba krew" pomyślał. Kiedy spojrzał w górę ujrzał ciało strażnika przybite halabardą do sufitu.

"Stefan zaczął szukać Veltra udał się za chatę, ponieważ ma nadzieję, że tam go znajdzie lub może zostawił jakąś wiadomość. Trzymał miecz w jednej ręce, a drugiej nóż".

Za domem nie było nikogo,nie było też jego konia.

"Wszedł jeszcze raz do chaty i zaczął się rozglądać za niektórymi rzeczami np. czy jakiś pancerz jest jeszcze w całości zebrać broń i kosztowności, które mogą się przydać na podróż"
- I co teraz mam zrobić jeżeli powiem temu tyranowi o tym wydarzeniu podejrzenia na pewno spadną na znachora, a jeżeli powiem, że wpadł jakiś obcy i okradł znachora i pozabijał strażników a Veltrowi udało się uciec jak to pogodzić? Ale najpierw pozbieram co przydatne bo inaczej zostanie skonfiskowane, a tak to się troszeczkę lepiej wyposażę i wzbogacę - "Myślał sobie Stefan po czym wziął wszystko co przydatne tak, żeby mógł to unieść i zanieść do domu, najbardziej zależało mu na broni i kosztownościach. Po drodze układał sobie jaką by tu historię opowiedzieć Baronowi i czy w ogóle wracać tam i nie zostawić ubrań, żeby to wyglądało na jego porwanie i ukradkiem wymknąć się z miasta i czekać w umówionym miejscu kryjąc się przed strażnikami, ale tez pozostawiając wiadomość".

Zielarz zebrał lekki skórzany pancerz,halabarde i dwa kiepskiej jakości miecze,dodatkowo znalazł złota monete i 16 srebrników.

Po pewnym czasie znalazł się znowu w pałacu barona,a dokładniej w jadalni gdzie siedzieli jego towarzysze z Baronem.
-I co?-zapytał spokojnie baron.

Chwile przed przyjściem zielarza Baron zwrócił się do myśliwego.
-Ten naszyjnik...skąd go masz?-zapytał Baron wpatrując się w zawieszke w kształcie wilka.

Myśliwy spojrzał w dół na swoją pierś zdziwiony, ze naszyjnik wypadł mu z pod ubrania po czy spojrzał z powrotem na barona jednak dalej nie siadał.
- Jestem myśliwym, to jak widać jest wilk, myśliwi polują na wilki - odparł - Dawno temu wraz z grupą bliskich przyjaciół, myśliwych z którymi polowałem zamówiliśmy takie medaliony u złotnika jako pamiątkę zabicia pierwszego wilkora a także jako symbol naszej przyjaźni i zainteresowania łowiectwem.

-Rozumiem...-odpowiedział.W jego głosie było słychać że był zawiedziony odpowiedzią.

"Z przerażeniem w oczach i martwym wzrokiem patrzącym na stół rzekł"
- Widziałem tam najokropniejszy scenariusz chata w środku była cała we krwii, strażnicy zostali zmasakrowani, znachor został obrabowany i wątpie w to, że mógł to zrobić staruszek który ledwo chodził o własnych siłach zresztą widziałem ślady konia to musiał zrobić ktoś z zewnątrz ponieważ nie wieże, żeby dał rade halabardą wbić opancerzonego strażnika w sufit. Dodatkowo został porwany.