Początek Przygody

Dobrze więc. - zwrócił się do swoich towarzyszy Ghromvac. - Skoro dziewczynka ma wyruszyć z nami to niech zostanie na noc z Veltrem. On ją przygotuje do podróży. A my tymczasem zróbmy to samo. Nie bierzcie za dużo zbędnego balastu, jedynie ważne rzeczy. Być może nigdy tu nie wrócimy ale jeśli decydujemy się iść to czeka nas zupełnie nowe życie. Nie wiem gdzie ani jakie ale na pewno inne niż dotychczasowe. Lepiej więc nie brać ze sobą za dużo przeszłości. - skończył wywód górnik lustrując twarze swoich towarzyszy i szukając w nich zwątpienia. Jeśli w kimś się tliło to bardzo dobrze to ukrył bo Ghromvac dostrzegł jedynie determinację.

Nagle z chaty wyszedł Veltr z Amirem.Łowca zwrócił się do bohaterów mówiąc:
-Polecam zakupić konia,bo bez niego daleko nie zajdziecie.-Następnie podszedł do dziewczynki i założył jej jeden z dwóch ostastnich naszyjników,następnie wziął ją na ręce mówiąc.
-Jutr pojedziemy do twojej nowej rodziny-po czym uśmiechnął się i znów zwrócił się do bohaterów.
-Jesteście pewni takiej decyzji?To nie jest łatwa praca.-powiedział patrząc na was.

Zielarz chce zostać jeszcze i dowiedzieć się od znachora paru nowych przepisów na użycie leczniczych ziół.
- Jeżeli ci to nie przeszkodzi Veltrze, mógłbyś mi przekazać parę przepisów na wyrobienie ziół leczniczych, które przydadzą się podczas podróży, ponieważ dużo stworów nowych spotkamy, a nowe przepisy się przydadzą! I tak jestem świadom czego się podejmuję.
Odpowiada zielarz chłonny wiedzy.

Veltr zastanawiając się przez chwile odpowiada.
-Naszykuje Ci na podróż spis kilku przydatnych wywarów.
Nagle z drogi prowadzącej do chaty Znahora wybiega chłopiec w wieku około 13 lat i mówi
-Uprzejmie informuje że nasz władca Baron Sarande zaprasza panów na kolacje,która odbędzie się o godzinie 18.
<Jest godzina 13>

- W takim razie nie traćmy czasu! - zaczął myśliwy i skierował swoje kroki na jedną z farm otaczających miasto.

Zielarz zgadzając się zwrócił się do domu, aby po podróży uzupełnić zapasy ziół (zebrał wszystkie jakie miał) ze swego ogródka oraz przyszykować je do drogi, zjeść napić się umyć i przyszykować najlepsze ubranie jakie posiada, żeby dobrze wyglądać na kolacji oraz przygotować narzędzia potrzebne do przygotowania ziół.
- Ja udam się do domu przygotować do podróży i na kolację.
Po drodze udał się do najbliższej stajni, aby zakupić konia.

<Górnik poczekał aż wszyscy poszli.> - Isabel idź do chaty coś zjeść. - zwrócił się do dziewczynki po czym gdy weszła zapytał łowcę. - Jesteś pewien że to dobry pomysł proponować jej miejsce wśród łowców? Bo zakładam że to po to dałeś jej medalion. Bądź co bądź to jeszcze dziecko. Przy okazji Veltrze wiesz gdzie mogę kupić konia na tyle silnego aby poza mną uniósł w jukach trochę dodatkowego ciężaru?

-Tak jestem pewny,mnie zabrano z domu kiedy miałem 7 lat.Więc jestem pewien że da sobie radę.-odpowiedział i ruszył w stronę chaty.
Natomiast Veltr uśmiechnął się i powiedział.
-Chyba mam coś specjalnie dla Ciebie-powiedział i ruszył za chate pokazując Górnikowi aby ruszył za nim.Kiedy dotarli ich oczom ukazał się masywny koń o czarnej sierści.
-To jest Medea,jeśli Ci odpowiada mogę Ci tego konia oddać.-mówiąc to pogłaskał konia po głowie i dał mu przysmak.

Dziękuję to bardzo miłe z twojej strony. - odpowiedział górnik lekko zawstydzony. Podchodząc bliżej do konia zapytał: - Jest piękna. Jesteś pewien że nie chcesz nic wzamian?

-Służyła mi bardzo długo,a teraz i tak nie mogę jeździć,wiec Tobie się przyda bardziej.-odpowiedział.
-Jeśli mogę wam jeszcze jakoś pomóc to tylko w ten sposób.No i jeszcze mogę dać wam to.-mówiąc to wyciągnął z pod szaty dziennik i wręczył go górnikowi.

Dziękuję. Nie umiemy wprawdzie tego przeczytać ale wśród łowców na pewno nas nauczą. Jeśli mogę zapytać... twój przyjaciel, ten do którego należał ten dziennik, co się z nim stało?

-Tak,chciał nie rzucać sie w oczy w naszej rasie.Żyć jak każdy inny mroczny ale niestety musiał wziąć ogromny ciężar i odejść.-odpowiedział.
-Ale no cóż nikt inny by się tego nie podjął a jeśli nawet to nikt by nie podołał oprócz niego-na jego twarzy zawidniał uśmiech i dodał-On i jego towarzysze uratowali nasz świat nie jeden raz.

Górnik również się uśmiechnął widząc tak rozpogodzonego znachora. Zerknął jeszcze raz na piękną klacz. - Zostawię ci ją tu na noc żebyście mogli się pożegnać. I tak rano tu przyjdziemy, wtedy ją zabiorę. Jesteś dobrym czł... elfem... mrocznym, Veltrze. Dziękuje ci za to co dla nas zrobiłeś. Mam nadzieję że jeszcze kiedyś się spotkamy. - rzekł Ghromvac po czym pożegnał się ze znachorem i udał się do domu by przygotować się na wieczór. "Ciekawe czego chce ten baron."

Gorner ogłosił - Ja się zbieram. Idę kupić jakiegoś dobrego konia i oporządzenie. Potem wrócę do domu i zacznę się pakować oraz wyszykować do barona.
Po czym Gorner się pożegnał i ruszył w poszukiwaniu konia z sidłem i całą resztą ekwipunku do jazdy.

Myśliwy po dotarciu na farmę zapytał się pierwszego napotkanego robotnika o wskazanie właściciela i gdy już udało mu się do niego dotrzeć zapytał
-Z Bogiem dobry człowieku, czy masz może jakąś kobyłę na sprzedaż? Żeby nadawała się pod wierzch?

-Ano mom taką starą jedną-odpowiedział właściciel farmy.

-A zdrowa ona, dojadę na niej gdzieś czy padnie mi za węgłem? - Dopytał - no i ile byś za nią chciał?

-Zdrowa zdrowa,dojechać napewno ale czy daleko to nie wiem-odpowiedział.-A z 5 sztuk złota pan daj i będzie dobrze.

-Za starego konia? Za tego tu mogę dać co najwyżej 3 sztuki złota a i tak zarobisz bo do pracy w polu on się już nie przyda - odpowiedział myśliwy chcąc zbić trochę cenę

Właściciel się zastanawiając
-Daj 4 i jest twój.To dorzucę jeszcze siodło.

-Umowa stoi - odparł zadowolony myśliwy i dał 4 sztuki złota właścicielowi

Ten wziął złoto i oddał osiodłanego konia mysliwemu i wrócił do pracy.

Zielarz dotarł do stajni i zaczął rozglądać się za porządnym koniem. Spotyka właściciela i pyta.
- Witaj poszukuję porządnego konia, który wytrzyma długie podróże i dosyć spory ciężar. Czy będziesz miał takiego na sprzedaż?

Myśliwy wsiadł na konia i niezdarnie udał się w kierunku chaty zachowa aby tam zostawić konia gotowego do jutrzejszej drogi. Na miejscu korzystając z zastałych zapasów nakarmił, napoił i wyszczotkował konia po czym pieszo udał się do domu. W domu rozpakował się, zjadł niewielki prosiłek, odswieżył i przebrał w wyjściowe ubranie nie zapominając założyć medalionu z wilkiem na szyję, wziąć ze sobą resztę złota i znaleziony naszyjnik.

Górnik po powrocie do domu zjadł porządny obiad, wziął kąpiel i zaczął przygotowywać bagaż. Zabierał wszystko co miał spakowane do lasu (uzupełniając oczywiście olej w lampie oraz zapasy prowiantu) a ponadto zapakował również do osobnej torby: zapasowy kilof, zapasową siekierę, dwa dodatkowe worki, narzędzia górnicze oraz stolarskie oraz trochę zapasów metali i klejnotów. Przykrył wszystko zestawem ubrań roboczych po czym ubraniami z grubej skóry i na końcu dziennymi. Sam ubrał się w coś wyjściowego i przygotował do spotkania z baronem.