Początek Przygody

<Górnik wrócił do konia i zaczął pakować rzeczy spowrotem do juków. Następnie założył klaczy siodło i juki. Poszedł do niej z przodu i pogłaskał po łbie. > - Mądry konik. Dziękuje za wskazówkę, Medea. Mam nadzieje że jesteś gotowa do dalszej drogi. - rzekł do wierzchowca z uśmiechem.

" Zielarz zapakował kociołek rozłożył stojak i zawinął wraz z mieczami chwycił całą resztę swoich rzeczy i spakował na konia. Założył siodło i wsiadł krzycząc do Kowala"- Pośpiesz się Gorner bo zostaniesz w tyle.

'' Kowal zapakował wszystkie swoje rzeczy na konia, po czym ruszył''.

//*kłania się niziutko*
Piszesz w cudzysłowach for some reason co właściwie nie jest błędem (ale dla mnie jest dziwne, ale mniejsza z tym, bo to nie ważne), nie mniej po otwartym cudzysłowu nie stawiamy spacji (specjalnie nie usunęłam tej z początki byś wiedział, o czym mówię). Druga sprawa - przed "po czym" przecinek, bo rozdzielasz dwa zdania (zdanie = czasownik + to, co tej konkretnej akcji dotyczy). Po za tym nasuwa się pytanie "ruszył gdzie?" Trochę urwane. Wyrywając z kontekstu nie jest to wiadome. Ale to taki już bardziej minor błąd.

Ruszyliscie dalej,jechaliscie kilka godzin,o świcie ujrzeliscie w oddali wóz stojący w poprzek drogi oraz kilku chłopów uzbrojonych w widły i kosy.Nagle odezwał się Amir.
-Co oni wyprawiają...-powiedział zamyślony.
Po 10 minutach dojechaliscie do wozu,a jeden z chłopów wyskoczył przed was mówiąc.
-Nie przejedziecie dalej jeśli nie zapłacicie 50 sztuk złota!-mówiąc to wycelowal w konia górnika widłami.

-Czy my wyglądamy na bogaczy dobry człowieku? - odparł myśliwy próbując ułagodzić chłopów - Nie mamy tylu pieniędzy, nic na nas nie zarobicie, pozwólcie nam przejechać

-Nie ma pieniędzy,nie ma przejazdu.-odpowiedział chłop a czterech innych potwierdziło jego słowa skinieniem głowy.

-Waszmościowie jakim prawem tak blokujecie tę drogę? - zapytał zdziwiony Mikael - Nie przebiega ona nawet przez waszą wieś

-Lord kazał,50 sztuk złota i możecie jechać dalej.-odparł chłop
Amir nagle odezwał sie
-Który lorde wam to nakazał,przecież to nie zgodne z waszym prawem.
-Jak nie zgodne?Lord powiedział żeby zablokować to blokujemy.
Amir odwrócił się w strone towarzyszy i rzekł
-Żaden lord im tego nie kazał.Zacznijmy od tego że na tych ziemiach nie ma lorda.
Kopnął jednego z chłopów w głowę,następnie wyciągnął miecz i powiedział,za kłamstwo w moich stronach grozi kara śmierci,więc albo zmykajcie albo poucinam wam ne głupie łby śmecie.
Chłopi rozbiegli się a Amir ruszył dalej.
Po dłuższej chwili dojechaliście do jakiejś wsi.
-Weźcie tego chłopa i dowiedzcie sie kim on jest,a ja załatwie kilka spraw.-Amir przerzucił ciało na konia kowala i ruszył w strone starego kościoła.

Kowal zsiadł z konia i podał lejce zielarzowi, po czym podszedł do człowieka w podeszłym wieku.
- Przepraszam dobry człowieku, czy możesz mi powiedzieć, o co chodzi z opłatą za przejazd oraz co to za chłopi ją egzekwują?

//Literówka na początku dość obvious, nie muszę się nad nią specjalnie rozwodzić. Można znowu zauważyć brak przecinków tam, gdzie ich brakuje, a wypadałoby oba zdania rozdzielić (bo czasownik w liczbie więcej jak jeden w zdaniu, co tworzy nam zdanie złożone). Postawiłeś przecinek przed "oraz". Jest to jednak łącznik tak samo jak "i" tudzież "albo", które go nie wymagają (i obecnie nie jestem pewna, czy gdzieś ci wcześniej przed "albo" nie postawiłam przecinka. Jeśli tak, to serdecznie przepraszam). No i pytanie kończymy pytajnikiem, nie kropką.
No i "opłatą" bo chodzi o jedną opłatę.
Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość <3

Widząc że kowal nie jest zainteresowany poleceniem Amira, górnik zsiadł z konia i zarzucił nieznajomego na ramię i poszedł się przejść po wiosce, prowadząc konia za sobą i pytając po drodze każdego kogo spotkał czy wie coś o tym człowieku.

Widząc co się dzieje myśliwy przywiązał konia do palika i pobiegł za górnikiem.
-Hej! Rozpytajmy o niego w karczmie, tam najszybciej znajdziemy jakieś wyjaśnienia
Dogonił górnika i poszedł z nim ramię w ramię gdziekolwiek ten planował się udać.

Karczma to zdecydowanie dobry pomysł. - odparł górnik z uśmiechem. - Może przy odrobinie szczęścia załapiemy się nawet na jakieś piwo.
Po dojściu do karczmy uwiązał konia przed wejściem. - Gdyby ktoś oprócz mnie próbował cię stąd zabrać Medea to wybij mu to proszę z głowy. - rzekł do konia. Wciąż zastanawiał się kto go odwiązał zeszłej nocy.

Kiedy myśliwy i Górnik otworzyli drzwi od karczmy ujrzeli tylko dwie osoby siedzące przy jednym stoliku i zawzięcie rozmawiajacych o jakimś zaginionym piekarzu.

Przepraszam że przerywam... - wtrącił się w ich rozmowę górnik. - Ale czy to nie jest ta zguba o której tak dyskutujecie? - zapytał wskazując nieprzytomne ciało na swoim ramieniu.

-Eee...czekaj no,niech ja spojrze na tą jego morde...tak to on! Nie wiem gdzie go znaleźliście ale zabierzcie go prędko do miejscowego medyka.-odpowiedział a następnie wytłumaczył drogę.

Kiedy dotarli do medyka, ten przyjął piekarza i już po kilkunastu minutach ocucił go.

-Piekarz spojrzał na myśliwego, potem na jego naszyjnik i powiedział.
-Ty nie jesteś z mojej grupy.

Myśliwy spojrzał ze zdziwieniem na piekarza
-Nie jestem, na szczęście przybyliśmy w porę i przeżyłeś.Chcesz żebyśmy odprowadzili cię do domu?

"Zielarz będąc u medyka wraz z towarzyszami prosi go przy okazji o parę bandaży igłę i nić do zaszywania ran ciętych."
- Witaj medyku jak zajmiesz się już piekarzem będę cię poprosić o parę przydatnych rzeczy, typu bandaż igła i nic?

-Co?Nie! Ja musze iść dalej, musze dotrzeć do cechu...znaczy w góry.Tak, muszę iść w góry!-odpowiedział zdezorientowany piekarz.
W tym czasie medyk naszykowal nić, igłe i 3 sztuki bandazy i podał je zielarzowi.

"Zielarz wyciąga dłonie przed siebie biorąc od medyka bandaże i inne rzeczy i mówi"
-Dziękuje medyku będzie to bardzo przydatne w naszej podróży. - "Odwrócił się w stronę piekarza i pyta" - W którą stronę jest ta góra o której prawisz? Pójdziemy tam, ale będziesz musiał nam wszystko wytłumaczyć.

-Wyjdźmy przed sklep i porozmawiajmy bez świadków - zaproponował myśliwy piekarzowi i zielarzowi widząc zmieszanie tego pierwszego
Spojrzał mu w oczy i dodał
- Nie jesteśmy wrogami

Po chwili czwórka bohaterów znalazła się prze budynkiem.
-Jesteście łowcami?-zapytam piekarz.
Kiedy znaleźli się przed budynkiem Górnik zauważył po drugiej stronie ulicy kobiete ze znamieniem na udzie które wydawało mu się wyjątkowo znajome.

Myśliwy rozejrzał się wokół w poszukiwaniu kogoś kto mógłby podsłuchiwać.
-Taki jest cel naszej podróży. Do jakiego cechu ty należysz?

<Górnik widząc to podszedł do kobiety zostawiając na chwile towarzyszy. Rozejrzał się też czy jego wierzchowiec stoi tam gdzie go zostawił.> - Przepraszam. - zaczął by zwrócić jej uwagę. - Kim pani jest?